Żona poddana mężowi? 26 stycznia 2022

Tamar doświadczyła w swoim życiu trzech rodzajów nieszczęść, a ich symbolem są trzy związki z mężczyznami – najpierw małżeństwo z Erem, potem małżeństwo z Onanem, a na koniec niedoszły związek z Szelą. Te trzy etapy jej życia genialnie nazywają to, z czym kobiety spotykają się w świecie, z czym się mierzą i jak są traktowane.

Er, jej pierwszy mąż, jest obrazem męskości władczej, panującej, nadzorującej, stawiającej siebie ponad wszystko i wszystkich. Jak się jednak okazuje, takie postępowanie nie ma najmniejszego sensu ani żadnej przyszłości, prędzej czy później się rozpadnie. A zatem, Drogie Panie, jeśli gdzieś w swoim życiu, w rodzinie, w pracy czy w Kościele spotykacie taki rodzaj męskości, to trzeba się wobec niego buntować. Z rozmów i ze spowiedzi znam wiele kobiet, które pochodzą z tak zwanych „wojskowych” rodzin i oczywiście nie chodzi tu o to, że ojciec był rzeczywiście żołnierzem, ale że był tyranem i wszystko ustawiał w życiu tej rodziny. Żona, córka, synowie byli mu podlegli, bo on rozciągał nad nimi swoją władzę. Uwaga! Przekonanie, że mężczyzna ma być ponad kobietą lub też ponad innymi mężczyznami, to nic innego jak męska uzurpacja! Nigdy, przenigdy nie wolno się na nią godzić! Ona domaga się protestu i zdecydowanego buntu!

Przekonanie, że mężczyzna ma być ponad kobietą lub też ponad innymi mężczyznami, to nic innego jak męska uzurpacja! Nigdy, przenigdy nie wolno się na nią godzić!

W Nowym Testamencie kilka razy pojawia się stwierdzenie, że żony mają być poddane swoim mężom. To słynne zdanie niestety często wykorzystywane jest do uzasadniania poddaństwa kobiet wobec mężczyzn. Gdy jednak sięgniemy do źródła, czyli na przykład do Listu św. Pawła do Efezjan, to dostrzeżemy, że po słowach: „Żony niechaj będą poddane swym mężom” (Ef 5,22a) nie ma kropki, ale jest przecinek. Dalej zaś czytamy: „(…) jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie” (Ef 5,22b-25). Zupełnie nieuczciwe i pozbawione sensu jest więc poprzestawanie tylko na pierwszym zdaniu, wyjmowanie go z kontekstu i robienie z niego niezależnej sentencji.

Kobieta powinna służyć swojemu mężowi, czyli kochać go, jak Chrystus ukochał ludzkość.

Co naprawdę oznacza to zdanie? Na pewno nie jest to argument za odebraniem kobietom głosu w Kościele ani też za tym, że kobiety mają w rodzinach umierać za swoich mężów lub wszystko tracić z powodu ich zachcianek. Dziś mamy trudność w zrozumieniu tych słów Biblii, ponieważ współcześnie zdewaluowało się słowo „poddany”. W naszych uszach brzmi niemal zawsze negatywnie i prawie jednoznacznie kojarzy się z niewolą oraz służalczością. Natomiast Pismo Święte mówi, że Syn Człowieczy przyszedł na ten świat nie po to, aby Mu służono, lecz aby służyć (por. Mt 20,28), czyli przyszedł po to, by być poddanym, a nie innych poddawać sobie. A czy nie jest tak, że chcemy być do Niego podobni? To oczywiście nie oznacza, że kobieta ma biegać wokół swojego męża, bo on – pan, gbur, pijak i rozpustnik – ma wobec niej żądania kulinarno-alkoholowo-seksualne. Kobieta powinna służyć swojemu mężowi, czyli kochać go, jak Chrystus ukochał ludzkość, czyli ma mu służyć we wszystkim, ale jednocześnie nie być na jego posyłki, bo Jezus nie był na posyłki ludzkości. On kochał ponad miarę i służył, więc to samo mają robić kobiety względem mężczyzn, a także mężczyźni wobec kobiet.

W praktyce taka miłość i taka służba oznacza czasem na przykład wyrzucenie z domu męża, który pije lub stosuje przemoc.

Kobieta, która służy, to nie jest ktoś, kim można pomiatać. Poddaństwo według słów Ewangelii to bycie jak Chrystus, który zrobił wszystko, by ludzi wyzwolić z grzechów, by doprowadzić ich do zbawienia, by dać im prawdziwe szczęście. W praktyce taka miłość i taka służba oznacza czasem na przykład wyrzucenie z domu męża, który pije lub stosuje przemoc, a nie mówienie mu: „Bij mnie, obrażaj, wyżywaj się na mnie za swoje porażki”. Nie! Prawdziwe poddaństwo to służba czyjemuś zbawieniu. Jeżeli więc ktoś źle postępuje, trzeba zrobić wszystko, by tego nie robił, czyli pomóc mu. A zatem, Drogie Panie, błagam Was na wszelkie możliwe sposoby: „Bądźcie poddane swoim mężom” i piszę to z głębokim przekonaniem, że nie ma nic zdrożnego w tym zdaniu, gdy jest dobrze rozumiane. Przyznam, że sam pragnę być Waszym poddanym i jednocześnie chcę, byście były moimi poddanymi, czyli byśmy nawzajem służyli sobie, pomagali w wychodzeniu z grzechów i prowadzili się wzajemnie do zbawienia.

Prawdziwe poddaństwo to służba czyjemuś zbawieniu.

Niewielu katolików o tym pamięta, ale oficjalny tytuł papieża brzmi „sługa sług Bożych”, co oznacza, że biskup Rzymu ma służyć tym, którzy służą innym, ma pomagać pomagającym, by jeszcze lepiej mogli pomagać, a nie być (jak niektórzy twierdzą) panem panujących i królem królujących. Taki tytuł nosi Jezus po zmartwychwstaniu – Pan panów i Król królów jest zatem tylko jeden. Co więcej, jak mówi Pismo Święte, kiedyś wszystko będzie Mu poddane (por. Hbr 2,8), wszyscy będą Mu służyli, a skoro On służy miłością, to wszystko i wszyscy będą prawdziwie kochać. Poddaństwo to zatem miłość i służba według tego, co pokazał nam Jezus.

 – o. Adam Szustak OP

Chcesz zgłębić ten temat?
Sprawdź naszą publikację.

Tamar. Wszystkie nieszczęścia kobiet

Adam Szustak OP

Tamar to opowieść o największym nieszczęściu, które wstało i zaczęło walczyć, opowieść o kobiecie, która doświadczyła tego, co świat funduje wszystkim kobietom, a ona się na tym nie zatrzymała.

Historia Tamar wskaże Ci drogę jak radzić sobie z nieszczęściem we własnym życiu. Dowiesz się jak zrekonstruować wszystko na nowo!