O powołaniu do pomnażania bogactwa i wewnętrznej wolności. 2 grudnia 2020

Jacek Kowalski: Najnowsza Księdza książka nosi tytuł Bogaty katolik. Chciałbym zatem zapytać: Jakim człowiekiem jest „bogaty katolik”? Jak by go Ksiądz zdefiniował?

Ks. Wojciech Węgrzyniak: Bogaty katolik to przede wszystkim człowiek, który wie, że bogactwo nie jest złem, zatem nie spowiada się z bycia bogatym. W Księdze Powtórzonego Prawa pada zdanie: „Pan Bóg udziela ci siły do zdobycia bogactwa” (Pwt 8, 18), zaś w Księdze Aggeusza Bóg mówi: „Do Mnie należy złoto, do Mnie należy srebro” (Ag 2, 8). Bogaty katolik wie, że Bóg dał mu w posiadanie dobra materialne (także pieniądze) oraz rozmaite talenty, a zatem bogactwo intelektualne, bogactwo relacji, bogactwo pomysłów społecznych. I on wie, że ma te dobra pomnażać, a zatem chce się rozwijać. Jeśli ktoś prowadzi dwudziestoosobową wspólnotę, powinien chcieć, żeby liczyła czterdzieści osób, albo zatroszczyć się o jeszcze lepszą formację jej członków.

Bogaty katolik nie zadowala się minimum: „Grunt, żeby dzieci wyżywić”. Nie. Jemu zależy na tym, by być bogatym w różnych sferach życia, nie tylko w sektorze duchowym oraz intelektualnym, ale też finansowym. Bogaty katolik to człowiek, który wie, że Pan Bóg nie zabrania mu się rozwijać. Co więcej, ma świadomość, że to właśnie jest jego powołanie.

„Bogaty katolik to człowiek, który wie, że Pan Bóg nie zabrania mu się rozwijać. Co więcej, ma świadomość, że to właśnie jest jego powołanie.”

JK: Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że wielu katolików sądzi, iż pieniądz to coś złego. Ksiądz przekonuje, że jest dokładnie na odwrót. Swoją książkę zaczyna Ksiądz od spostrzeżenia, że na początku świata Bóg dał człowiekowi powołanie do rozmnażania się (płciowość), do władzy (do panowania nad światem) oraz dał mu w posiadanie ziemię (czyli majątek, własność).

WW: To, co zrobił Bóg, było niesamowicie mądre! Najpierw powiedział: „Uczyńmy człowieka, aby rządził”, innymi słowy: „Stwórzmy istotę, która będzie władała światem” (bo przecież tym światem trzeba zarządzać). Można więc powiedzieć, że rządzenie i chęć panowania są wpisane w naszą ludzką tożsamość. Następnie Bóg kieruje do ludzi pierwsze zdanie: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”, tak jakby chciał powiedzieć: „Skoro napracowałem się, żeby ten świat zaistniał, to musicie teraz zadbać o to, by go zaludnić. Przecież ja to dla moich dzieci zrobiłem. Rozmnażajcie się więc, bo świat bez ludzi będzie bez sensu”. W końcu pada kolejna uwaga: „Jesteście po to, żeby doglądać ziemię, którą stworzyłem, żeby pracować i rozwijać się”.

JK: Dziś seks, władza i pieniądze są synonimami mechanizmów, które rządzą tym światem, ale w najbardziej pejoratywnym znaczeniu. Co takiego się stało, że to, co było najpiękniejsze na początku, dzisiaj jest dla nas zagrożeniem, tak że wielu postrzega to w kategoriach zła?

WW: Powiem szczerze, że fakt, iż niektórzy ludzie postrzegają te rzeczy jako złe, jest dla mnie fenomenem (może wynika to z nauczania księży, ludzi Kościoła?). Przecież to było pierwsze powołanie! Zresztą wyczuwam w podobnych deklaracjach pewną hipokryzję. Bo przecież my tak naprawdę uważamy te rzeczy za dobre. Choćby seks. Myślimy o nim, marzymy. Z władzą jest podobnie. Zastrzegamy się, że chcemy być pokorni, ale gdy ktoś zaczyna nami rządzić (szczególnie jeśli coś nam narzuca), od razu padają słowa krytyki. Tak samo pieniądze! Niby nie są dla nas ważne, ale niechby ktoś nam za mało zapłacił albo nas oszukał – gotowa wojna. Więc wydaje mi się, że w głębi serca wiemy, iż kwestie płciowości, sprawowania władzy i posiadania czegoś są ważne, tylko bardzo źle się do tego wszystkiego zabieramy.

JK: Wracam więc do pytania: Jak to się stało, że zaczęliśmy opacznie rozumieć, o co chodziło w pierwotnym rajskim powołaniu?

WW: Nauczanie Kościoła o zaletach ubóstwa, promowanie czystości rozumianej jako ideał pozostawania w stanie bezżennym, w końcu akcentowanie pokory i posłuszeństwa oraz ukazywanie Jezusa jako pokornego Baranka częściej niż jako Króla Królów spowodowało, że stworzył nam się w głowach pewien stereotyp chrześcijanina – po prostu źle żeśmy zrozumieli pewne rzeczy. Zgodnie z tym zafałszowanym obrazem chrześcijanin to ktoś, kto do łóżka kładzie się wyłącznie po to, żeby się przespać (broń Boże nigdy z kimś), dobra materialne służą mu tylko do jako takiego przeżycia, jeśli zaś chodzi o władzę, to cóż… najlepiej, żeby nadstawiał policzki i by nie wtrącał się do polityki, bo to nie jego działka.

To wszystko jest kłamstwem i wydaje mi się, że nadszedł dobry czas, aby te sprawy prostować, gdyż przeczą one elementarnej logice. W końcu jeśli uznalibyśmy, że bogactwo jest niemoralne, to absolutnie nie powinniśmy zbierać w kościołach pieniędzy. W takiej sytuacji byłbym ostatnim, który by chodził po składce i mówił: „Bóg zapłać”. Przecież to byłaby hipokryzja pierwszej klasy! Mało tego, przy takim założeniu nie powinniśmy w ogóle składać ofiar na Stolicę Apostolską, nie wolno nam płacić podatków, bo przecież pieniądze są „be”. A co ze wspieraniem ubogich? Taka pomoc stałaby się niemożliwa. Skoro nędza jest ideałem, to znaczy że ubodzy osiągnęli ten ideał, a to z kolei oznacza, że i my powinniśmy spalić wszystkie banknoty i powiedzieć: „Chcemy być jak wy”.

„Ewangelia mówi o wolności.”

W Ewangelii nie o to chodzi. Ewangelia mówi o wolności. Na początku świata dostałeś coś od Boga i masz tym gospodarować. Masz używać seksu, masz używać pieniędzy, masz rządzić – ale rób to tak, żebyś był w tym wolny, żebyś kochał drugiego człowieka, żebyś nie niszczył. Tak samo jest zresztą z każdą inną sprawą. Świetne jest np. jeżdżenie na nartach czy latanie samolotami, ale wiadomo, że trzeba to robić z głową, żeby samemu się nie rozbić, a i kogoś drugiego przy tym nie skrzywdzić.

Piotr Piwowar: A jednak gdy widzi się człowieka bogatego, kogoś, komu się po prostu powiodło w biznesie czy w życiu, pierwsza myśl, która przychodzi do głowy, brzmi zwykle: „No, on to do Nieba nie wejdzie, prędzej wielbłąd niż bogaty”, choć przecież w ogóle nie o to chodzi. Co możemy zrobić, by odkłamać tę rzeczywistość?


WW:
Cóż, odkłamać całkowicie się nie da w tym sensie, że Jezus jest bardzo konkretny i świetnie zna ludzką naturę. Gdy mówi o tym, że trudno jest bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego albo że nie można służyć Bogu i mamonie równocześnie, to doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że kasa, mamona, bardzo szybko zniewala. Z drugiej strony nigdzie w Biblii nie jest napisane, że nie można mieć pieniędzy. To trochę tak, jak z alkoholem. Prawdą jest, że alkohol naprawdę niszczy ludzi i w Polsce gorszego spustoszenia w relacjach rodzinnych dokonały wódka i piwo niż pieniądze, ale równocześnie żaden dokument Kościoła nie mówi o tym, iż abstynencja jest ideałem. Nie! Ideałem jest wolność.

Ideałem jest wolność, czyli postawa, że skoro sam coś mam, to wiem, jak to pomnażać, potrafię się tym podzielić oraz umiem myśleć o tym perspektywicznie (nie ograniczając się tylko do „tu i teraz”). Ktoś zadał kiedyś papieżowi Franciszkowi świetne pytanie, dlaczego nie sprzeda Muzeów Watykańskich i nie rozda pieniędzy ubogim. Papież odpowiedział bardzo krótko: „Muzea Watykańskie są także źródłem finansowania dzieł charytatywnych”. Jeśli pozbędziemy się wszystkich źródeł finansowania, to jak potem będziemy pomagać? Jeśli wszystkich kapitalistów okradniemy albo wysadzimy w powietrze, to przez kilka miesięcy pożyjemy sobie jak lordy, ale potem czeka nas bieda jak za komuny. No właśnie… Absolutnie nie rozumiem ludzi, którzy wierzą w takie systemy, jak komunizm. Że niby dystrybucja dla wszystkich po równo, na siłę? Nie. To się nigdy nie sprawdzi.

PP: Towarzyszy nam często mentalność, że chcemy oddać Panu Bogu to, co boskie, a równocześnie nie do końca dowierzamy w to, że On może się o nas na co dzień zatroszczyć. Jak wyzbyć się lęku o teraźniejszość?

ks. WW: Bóg nie zadba o nas w takim sensie, że da nam wszystko na tacy. Gdy Pan Bóg stworzył Eden i postawił w nim Adama z Ewą, to co im powiedział? „Szczęść wam Boże, jak sobie uzbieracie owoce, to się najecie, a jak nie uzbieracie, to umrzecie”. Czy zapowiedział, że gdy będzie im brakowało jedzenia, to ześle mannę? Nie. Owszem, manna pojawiła się w historii narodu wybranego jako jednorazowy epizod; podobnie było z rozmnożeniem chleba przez Jezusa. Ale powiedzmy sobie szczerze, w naszych czasach tysiące dzieci umiera codziennie na całym świecie, a Pan Bóg nie zsyła im manny. Nasza brutalna rzeczywistość jest taka: Masz ręce, masz nogi, masz głowę, masz ziemię. No to teraz biegaj za zwierzyną albo uprawiaj pole. I człowiek rzeczywiście do tego doszedł! Okazało się, że można coś upolować, można coś wyhodować, można zasadzić, można mieć lepsze jeszcze owoce. Ba, człowiek wciąż odkrywa, jak niesamowitą rzeczą jest gospodarowanie dobrami, które dał nam Pan Bóg.

„Człowiek wciąż odkrywa, jak niesamowitą rzeczą jest gospodarowanie dobrami, które dał nam Pan Bóg.”

Jak mówi Księga Rodzaju, Bóg umieścił ludzi w ogrodzie, żeby go doglądali, i w tym sensie Bóg nas nie opuści. Jako człowiek mam gwarancję, że Bóg jest po mojej stronie, pomaga mi, jest moim Ojcem. Ale On za mnie zabawek nie ułoży. Zostawia mnie z tymi klockami w pokoju i mówi: „Dziecko, zrób z tego jakiś zamek, zrób z tego jakąś kolejkę”. To już jest nasza działka.

___

Z ks. Wojciechem Węgrzyniakiem, autorem książki „Bogaty katolik” rozmawiał Jacek Kowalski.
książka dostępna tutaj –> https://www.rtck.pl/sklep/audiokonferencje/bogaty-katolik-szkola-zarzadcy/